Czeka nas dziś długi dzień. Na Wenecję przeznaczyliśmy tylko jeden dzień. Więc najpierw autobusem do Wenecji. Od nas to tylko cztery czy pięć przystanków. Kupujemy kartę Hellovenezia na jedną dobę. Nie musimy się już martwić o żadne bilety na vaporetto czy na autobus powrotny. Studiujemy plan kursów vaporetto i mają to wszystko już w głowie ruszamy z placu Roma do placu św. Marka. Jeszcze nie ma tylu turystów, a przede wszystkim nie jest to szczyt sezonu. Spokojnie możemy więc wykreślić po kolei w bedekerze: plac św. Marka, Bazylikę Św. Marka, dzwonnicę (campanila), most Rialto, Akademię, Pałac Dożów, Bazylikę San Giorgio Maggiore, Most Westchnień. Do tego kilka kawiarenek i trattorii. Nauczyliśmy się, że ta sama kawa wypita przy barze kosztuje zdecydowanie taniej (3EUR) niż spożyta w ogródku tej kawiarni, z widokiem na "coś-tam" (6EUR). I im dalej od placu św. Marka i popularnych tras turystycznych tym taniej. Wygląda na to, że wybraliśmy bardzo dobrą porę na zwiedzanie Wenecji - nie jest tak gorąco, nie ma przerażających tłumów - do bazyliki nie ma kolejki, fakt że od niej zaczęliśmy. Z kanałów nie unosi się charakterystyczny "zapaszek". W knajpkach pustawo.Wsiadamy do vaporetto i robimy rundkę linią 4.1 dookoła Wenecji. Wieczorem znów plac św. Marka, gdzie w ogródkach restauracji grają na przemian różne kapele, starając się rozbawić publiczność, przemieszczającą się od restauracji do restauracji. Tuż przed północą żegnamy się z Wenecją i odjeżdżamy do Mestre do hotelu.