Tu nas jeszcze nie było.

Siedem dni to za mało. Nawet tak intensywnych.

Samochodem dookoła Kuby. Wygodnie.

Wydłużony weekend nad Jeziorem Genewskim i w okolicznych górkach.

Pomysł, jak motocyklista, pojawił się znienacka. Plany były inne, inny kontynent. Ale Sebastian namieszał – wystarczyło kilka zdań i zaczęliśmy wertować inne strony atlasu. Wujek google i ciocia wiki pomogli w wyborze czasu i miejsc.

Dawno nigdzie nie byliśmy, więc żeby nie gnuśnieć, pora się ruszyć.

Decyzja o wyjeździe zapadła natychmiast po tym, gdy usłyszałem nazwę kraju. Jeszcze zanim dowiedziałem się o pełnym programie i atrakcjach, które mają nas tam czekać. I była to słuszna decyzja.

Kilka tygodni dolce far niente.

Szanowny dziekan mojego wydziału nie wyraził zgody na wydanie mi zgody na wyjazd na "zachód", więc zmuszony byłem do umówienia się z moimi znajomymi z Finlandii w krajach "obozu".