Rano do przystani, tu okrętujemy się na jakimś niewielkim stateczku, który zawozi nas do wejścia "Skradin". Zakup biletów i udajemy się na most przy najdłuższym i chyba najpiękniejszym wodospadzie Skradinski Buk. Chodząc po drewnianych pomostach wijących się po Parku Narodowym Krka oglądamy pozostałości młyna wodnego, kuźni, elektrowni wodnej. Nie mówiąc o samych wodospadach, przesmykach, faunie.Po dwóch godzinach rozstajemy się z naszymi znajomymi - muszą wracać już do Polski. My natomiast wykupujemy bilety na statek, który dowiezie nas do wodospadu Roski Slap. Mniej więcej 3 i pół godzinny rejs, w trakcie którego dobijamy do wysepki Visovac, na której usytuowany jest klasztor Franciszkanów. Wysepka, dość niewielka, ale za to niezmiernie malownicza. W dawnych czasach była nagą skałą, ale mnisi nawieźli ziemię i rozpoczęli uprawę, wykonali nasadzenia. Na wyspie przejmuje nas angielskojęzyczny przewodnik, oprowadza nas po dostępnych obecnie dla turystów pomieszczeniach klasztornych, przedstawiając ciekawą i bogatą historię wyspy i jej mieszkańców. Po pół godzinie płyniemy dalej do celu naszej podróży - wodospadu Rosky Slap, po drodze podziwiając widoki, ptactwo latające nad nami, lądujące na wodzie w pobliżu statku. Sam wodospad dość ciekawy - woda wypływająca z zarośli, traw i spadająca po również zarośniętym zboczu. Szyper podpływa blisko, robiąc kilka rund, aby każdy mógł zrobić stosowne ujęcia. Cumujemy, mamy około pół godziny na spacer po okolicy. Powrót do Skradinu, pakowanie i ruszamy w stronę Plitwickich Jezior. Docieramy o zmroku do Rudanovac, gdzie wynajmujemy prywatną kwaterę. Mamy do dyspozycji właściwie cały dom, bo żadnych innych lokatorów nie ma. I co ciekawe, przed domem tablica informacyjna o wolnych pokojach po Polsku!