Budzik nastawiony na 08:05, a nasz kierowca dobija się do nas już kilka minut po siódmej! Nie ma serca! Jajka sadzone do żołądków i w drogę. Szutrową (?) drogę nasz kierowca czasem skraca sobie jadąc bezdrożami, a w pewnym momencie podnosi nam zdecydowanie ciśnienie i adrenalinę jadąc wprost na urwisko i nie hamując przed nim! Ale okazuje się za moment, że to numer wszystkich kierowców, a za skrajem tego niby urwiska, jest w miarę łagodny zjazd.
Zmieniamy samochód i kierowcę i dojeżdżamy do położonej na szycie gór Karkas wsi Abyaneh. Jesteśmy na wysokości przeszło 2.225 mnpm. Wioska liczy sobie przeszło 1.500 lat. Położona jest tarasowo na zboczu góry. Charakterystyczne jest to, że domy pokryte są czerwoną gliną, a widok na wioskę z położonych na przeciwległym zboczu ruin twierdzy (z gliny, ma się rozumieć), jest przeuroczy. Sesja zdjęciowa z naszym kierowcą, szkoda tylko, że porozumiewa się w farsi tylko...