I w zasadzie to by było na tyle.
Piękna architektura terminali. Dużo, bardzo dużo przestrzeni. Standardowo kolejki w damskich ubikacjach. Ale w każdych są za to pomieszczenia do modlitwy. Sklepów zatrzęsienie, wszędzie gdzie się przemieszczaliśmy, to właściwie przez sklepy ze złotem, alkoholami, kosmetykami, zabawkami, ubraniami i bóg wie z czym jeszcze.
Za to do sieci nie mogłem się zalogować :(
Odlatujemy. Przed startem pilot (?) speaker (?) odczytuje modlitwę za bezpieczny lot. I nikt nie protestuje!
A pod nami praktycznie cały czas pustynia, aż do Oceanu Indyjskiego, nad który wlatujemy gdzieś za Muscatem.