Muszę przyznać, że podróż przez Izrael z przewodniczką – Żydówką polskiego pochodzenia, która wyjechała z Polski we wczesnych latach pięćdziesiątych była niesłychanie ciekawa. Po pierwsze zdziwił mnie niesamowity patriotyzm (?), wychwalanie Izraela. Czy to wynik indoktrynacji? Czy rzeczywiście o tym kraju można mówić tak jak ona, że jest mlekiem i miodem płynący, najlepszy na świecie, etc., etc.? Gdzie to mleko? – Na pustyni? Gdzie ten miód? – W karabinach żołnierzy? Trzeba jej za to przyznać, że była przeładowana wiadomościami na temat swojego kraju, zwyczajów, historii, geografii. Tym bardziej ją podziwiam, bo nie była zawodową przewodniczką. Pomimo swoich lat i niezłej tuszy wyśmienity humor jej nie opuszczał. I najczęściej był to rzeczywiście humor żydowski. Poznałem historię jej rodziny, dzieci. Nie było w zasadzie dla niej tematów tabu. Przedstawiała historię chrześcijaństwa, życia Jezusa wg przekazów żydowskich. Opisywała życie codzienne zwykłych mieszkańców Izraela i ultra ortodoksyjnych Żydów. Poznałem zwyczaje szabasowe i wojskowe panujące w jej obecnej ojczyźnie. Czuję się przeładowany informacjami i chyba mój wewnętrzny osobisty dysk nie jest w stanie przechować tych wszystkich informacji. Tego nie da się zrobić za jedną wizytą.Ale opuszczamy Izrael i przekraczamy dziś rano granicę izraelsko - jordańską na moście Szejka Husajna. W zasadzie szybko i sprawnie. Kierujemy się prosto do Jerash, miasta założonego najprawdopodobniej przez Aleksandra Wielkiego lub któregoś z jego generałów około IV wieku p.n.e. Przechodziło kolejno we władanie Żydów, Rzymian, Arabów by w VIII wieku ulec trzęsieniu ziemi. Odkryte na powrót na początku XIX wieku stanowi obecnie najlepiej zachowany na świecie kompleks ruin rzymskiego miasta z okresu starożytności. Wchodzimy przez Bramę Południową i zwiedzamy świątynię Zeusa, Artemidy, hipodrom mogący pomieścić około 16.000 widzów, na którym właśnie odbywał się pokaz walki i jazdy rydwanów, nimfeum, owalne forum, teatr rzymski, spacerujemy po cardo maximus. Rozległy teren, piękne i majestatyczne budowle pokazujące i kunszt i rozmach i możliwości starożytnych budowniczych. Jestem pod wrażeniem, brak mi słów by to opisać. Następny przystanek kilkadziesiąt kilometrów dalej – w Ammanie. Po zakwaterowaniu w hotelu jedziemy na wzgórze, na którym zbudowana jest cytadela. Niegdyś potężna, dziś obiekt turystycznych pielgrzymek. Ze szczytu wspaniały widok na Amman i położony u podnóża sąsiedniego wzniesienia amfiteatr. Wstępujemy do muzeum archeologicznego, które może się poszczycić między innymi kilkoma zwojami znad Morza Martwego.