Tym razem Chorwacja. Termin dawno zabukowany, jacht również. Ba, nawet sześć jachtów - taka grupka się nas uzbierała. Lista rzeczy do zabrania na jacht gotowa od bodajże 30 lat, tylko dochodzą pewne "nowinki". Kiedyś nie braliśmy komórek i laptopów, bo nikt o nich nawet nie słyszał. Wyjeżdżamy późnym popołudniem zabierając ze sobą jednego kolegę, który podróżuje sam. Jedziemy przez Rzeszów, gdzie dołączy do nas jeszcze jedna "załoga" i dalsza podróż odbywa się już w dwa samochody. Reszta towarzystwa jedzie swoimi trasami. Budapeszt omijamy już późną nocą szerokim łukiem - obwodnicą. Im bliżej celu tym większe podniecenie, spać się nawet nie chce. Zagrzeb jeszcze uśpiony zostawiamy za sobą. I naprzód.