Pobudka o 06:45. Czasu mamy mało, a okazuje się że na 8 wind działa tylko jedna! Tragedia. Ale zdążyliśmy. Śniadanie - szwedzki stół- całkiem dobre potrawy, ale moje ciasta lepsze niż ichniejsze. Nasz kierowca - Rusłan zjawia się na czas. W potężnych korkach wyjeżdżamy z Ałmaty, pocieszając się, że wjeżdżający mają jeszcze większe korki. Postój na tankowanie, zakupy napojów i naprzód. Mijamy osławione "Kaz Vegas" czyli kasyna w miejscowości Kapszagaj. Jeszcze im trochę brakuje do Las Vegas, ale wszystko przed nimi. Tym razem darujemy sobie zasilanie ich kasy - wg Rusłana wejście to 200 USD. Przeznaczymy to na inne zbożne cele. Hazard na terenie Kazachstanu rozwijał się już za czasów carskiej Rosji, kiedy organizowano loterie. W 1698 roku car Piotr I podpisał po raz pierwszy dekret, pozwalający na zorganizowanie loterii. W późniejszych latach loterie organizowane były przez Ministerstwa Finansów wszystkich republik radzieckich a więc również i Kazachstanu. Ministerstwo Finansów Republiki Kazachstanu zaczęło wydawać licencje na działalność hazardową od 1999 roku. W 2007 roku rząd Kazachstanu wprowadził nowe prawo, które nakazywało zdelegalizowanie hazardu na terenie Kazachstanu z wyjątkiem dwóch miejsc, które miały stać się na wzór Rosji specjalnymi strefami hazardowymi. Kasyna istniejące poza tymi strefami musiały zostać zamknięte bądź przeniesione tam, gdzie mogą działać legalnie. Pierwszym legalnym kasynem otwartym po wprowadzeniu nowego prawa było Casino Flamingo w Kapszagaju, które zostało otwarte 1 października 2008 roku.
Pierwszy przystanek to petroglify nad rzeką Ili w Tamgały Tas. Tamgały Tas – buddyjskie rysunki wyryte w XVII wieku przez Ojratów na skałach nad rzeką Ili poniżej miasta Kapczagaj. Nazwa używana także w odniesieniu do stanowiska Tanbały. Dla archeologów zapewne to rarytas, dla nas ciekawostka. Rysunki dość wyraźne pomimo upływu lat od ich powstania. I widać w nich rękę artysty.
Po drodze mijamy łąki porośnięte kwitnącymi makami. Nigdy, nigdzie nie widziałem takiej ilości tych kwiatów. Szkoda tylko, że to nie "TE" maki :)
Stąd jeszcze około 70 km i dojeżdżamy do maleńkiej szaszlykarni w środku niczego. Wystrój, obsługa, standard jak u nas w latach siedemdziesiątych, a może wcześniej. Ale za to jedzonko prima sort. Szaszłyki z baraniny, świeżutki chlebek i herbata były wyśmienite! I to wszystko za 6.500 T za 4 osoby. Jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i meldujemy się w Basshi. To ostatnia osada przed Parkiem Narodowym Ałtynemel. W biurze parku kupujemy cztery bilety za 4.510 T i Rusłan wiedzie nas do wydm przez kolejne pustkowia. Około 40 km prawie bezdrożami, w temperaturze blisko 30 stopni, z zamkniętymi wszystkimi oknami ze względu na unoszący się pył. Docieramy. Ludzi hmmm jak to powiedzieć... duuużo. Rusłan prowadzi nas ciekawszą, inną drogą niż chodzi większość ludzi. Po drodze okazuje się że wziął ze sobą drona, więc będziemy mieć i film. Z wydmy zjeżdżamy na tylnych częściach naszych zacnych ciał. Troszkę inaczej i wolniej niż na nartach. Ale za to śmieszniej. Chyba. Będzie widać na filmie. Jeszcze tylko opróżnienie kieszeni, butów, skarpetek, włosów z piachu (za dużo i za ciężko by dowieźć do Polski, a może byśmy nie przeszli kontroli na lotnisku... Przemytnicy piasku... Niektórzy szli po wydmach na bosaka. Efekt był taki, że jeden z turystów stał się środkiem transportowym i dawcą krwi dla ośmiu kleszczy. Nie zazdroszczę. Rusłan prosił nas o naciągnięcie skarpet na nogawki spodni, po czym spryskał nas jakimś preparatem (kupował go na ichniejszym bazarze). Kleszczy nie złapaliśmy!
I wracamy do Basshi. Tu kolacja i nocleg w Guest House "Ardak" (Adres: 5Q73+2C6, Unnamed Road, Kalinino, Kazachstan; Telefon: +7 747 483 6621). 90.000 za dwie noce i 3 posiłki dziennie. Właścicielka dysponuje chyba 15 miejscami do spania. W naszej części budynku (nowy!) był pokój dwuosobowy i trzyosobowy oraz wspólna łazienka i wc. Czysto, schludnie, ale nie za bogato. Jedzenie smaczne, dżem jeżynowy własnej produkcji właścicielki. Przygotowuje również lunch boxy do zabrania ze sobą w góry.W tym czasie, gdy tam byliśmy, razem z nami stołowali się i mieszkali Szwajcarzy, Australijczycy, Włoszka i jeszcze jakaś inna nacja, która przychodziła na posiłki w innych godzinach niż my.
I spać. Jutro o 08:00 śniadanie i w góry....
A tu filmiki z wydmy: https://youtu.be/HEYQSI0clOM oraz https://youtu.be/8c2G91LvEYc