Śniadanie zamawiamy telefonicznie do pokoju. Oczywiście coś musiało być nie tsk: dostaliśmy dwie kawy, jedną herbatę i talerze ze śniadaniem dla DWÓCH osób. Do jeśli dla trzeciej osoby....Dość szybko udaje mi się dogadać z recepcja w sprawie wynajęcia taksówki na 8 godzin. 1800 rupieci i mamy auto z mówiącym po angielsku kierowca. Przedstawiam własny, „autorski" plan zwiedzania Delhi i zaczynamy! Na początek Jamid Masjid. Wejście 300 rupieci. Wg mnie nie warte nawet 50. Paniom udało się nie przyodziać w jakieś ichniejsze „szlafroki", w związku z czym wyglądały jak ludzie, a nie jak niektóre inne niewiasty... Moja sugestia – darować sobie to miejsce Następny przystanek – Red Fort. Potężny, rozległy, wielkością przytłacza. Polecam!
Teraz przeskok na drugi brzeg rzeki do Akshardham Temple. I tu przeżywamy szok - nie dość, że za darmo, to świątynia przecena. Co prawda w aucie musieliśmy zostawić wszystkie aparaty, kamery, tablety i komórki, ale trudno... Licząca zaledwie dwa wieki budowla, a właściwie kompleks świątynny zadziwia kunsztem wykonania, wszelkie możliwe miejsca pokryte rzeźbami lub płaskorzeźbami, z czego część na pewno przedstawia sceny dotyczące życia boga Swaminarayanowa. Wnętrze świątyni wykonanej z białego marmuru równie przebogato zdobione. Czysto, spokój, cisza. Jak nie Indie. Można tu spokojnie spędzić i pół dnia. Szkoda dojeżdżać stąd, ale chcielibyśmy zobaczyć coś jeszcze w Delhi. Jedziemy więc do Świątyni Lotosu, której kształt przypomina rozwijający się kwiat lotosu. Wygląda ciekawie, ale przelewające się tłumy zniechęcają do dłuższego pobytu. Kierujemy się do Iskcon Temple. Niewielka świątynka, w której posągi dedykowane są Krishnie. Jako, że szczęście całkiem nas nie opuściło, trafiamy 15 minut przed rozpoczęciem (o 16:15) aarti melodyjnych śpiewów i jakichś obrzędów wykonywanych przez tutejszych mnichów. Jak się zapytaliśmy u sympatycznej policjantki czy też pracownicy ochrony, można robić zdjęcia, ale nie twarzy ludzi, tylko bogów. Bardzo sympatycznie.
Nie możemy pominąć Bramy Indii - to tak jak być w Paryżu i nie widzieć Łuku Triumfalnego w Paryżu. Znów tłumy, handlarze, turyści, aparaty, flesze i pozostała jarmarczność. A potężna budowla upamiętnia 70000 żołnierzy indyjskich poległych podczas pierwszej wojny światowej w walce z armią brytyjską. Męczące, ale akceptowalne.
Na zakończenie zostawiliśmy sobie Gurudwara Bangla Sahib – sikhijską świątynię.