Śniadanie u Tani. Ekskluziv. Nawet stół przybrany zieleniną. Anię jeszcze trzyma zemsta Fidela. Tania odprawia czary nad Anią – każe trzymać wielki ręcznik, coś na nim łokciami odmierza i trafia dłonią w jakieś miejsca na ciele, na których stawia ręką jakieś znaki. Nie szkodzi, a co pomogło – nie wiemy. Idziemy pooglądać w dzień, to co widzieliśmy wczoraj po zmroku.
Ruszamy dalej – przed nami Santiago de Cuba. Ruszamy o 11:10Pierwsze 163 km przejeżdżamy w rekordowym czasie 1h50’. Około 18 km za Las Tunas „zabrali” nam drogę – mamy murzyński szutr. Kilka kilometrów dalej – kolejny taki „odcinek specjalny”. Niezła jazda! Po drodze kupujemy banany i papaję za CUPy. Przy jednym takim straganie przydrożnym wymieniamy długopis na mandarynkę. Ćwiczenie barteru. Od 13:00 do 15:00 przejeżdżamy 130km. Dobra średnia! Do Santiago docieramy o 17:00. Poszukiwania kwatery. Jedną znajdujemy w miejscu, określonym przez nas za slumsy i błyskawicznie na wniosek pań ewakuujemy się z tego miejsca. Druga kwatera „ANA 3” okazuje się lepsza i tu kotwiczymy na jedną noc. Auto pilnują nam za 2 CUC przez noc. A autora dopadła tym razem zemsta Fidela i padł rażony niemocą na wyro już o 19:00.
NOCLEG i ŚNIADANIE:
Hostal Casa 3 ANA; Calle Lino Boza # 17, e/ Padre Pico y San Basilio; Santiago de Cuba; Cuba. Tel. 53 22 622192, E-mail: anamo@nauta.cu. Kobitka z jajem, można się targować, jedzenie dobre, bez problemu załatwia następny nocleg w kolejnym mieście.
DROGA:
Z Camaguey do Santiago de Cuba droga dobra, a nawet jak na tutejsze warunki - bardzo dobra, o czym świadczy nasza prędkość. A jak "oddadzą" te kawałki drogi, to będzie bosko.