Ranne „wyczekowanie” z hoteli i kierunek Ravenna. Tu pierwszy postój, u znajomej zresztą. Drugie śniadanie – włoskie smaki. Kawka. Pogaduszki i ruszamy dalej. Następny postój w San Marino – najstarszej republice świata - podobno. Nie znajdujemy miejsca na najwyżej położonym parkingu, więc po kolei zjeżdżając w dół szukamy wolnego miejsca. W końcu znajdujemy i na piechotkę pniemy się pod górę. Docieramy do Piazza della Libertà z przepięknym Ratuszem – Palazzo Pubblico i pomnikiem Wolności. W ratuszu odbywa się jakaś uroczystość czy też spotkanie – nie możemy wejść. Przechodzimy więc do bazyliki, wchodzimy do zamku Rocca Guaita. Z wieży mamy widok na całe San Marino i otaczające je Włochy. Na pozostałych dwóch wierzchołkach góry Titano widać zamki obronne – bardzo fotogeniczne. Wracamy w kierunku placu Wolności buszując po wąskich uliczkach, sklepikach z kosmetykami, alkoholami, pamiątkami. W końcu San Marino żyje z turystyki… Więc jeszcze kafejka z dobrym winkiem, kawusią, ciasteczkami i powoli schodzimy w kierunku naszego parkingu. Opuszczamy malutką i przytulną republikę kierując się do Marotta di Mondolfo. Wieczorem meldujemy się w Abbazia Club Hotel Marotta (Lungomare C. Colombo 107, 61035 Marotta di Mondolfo). Za 53 EURO mamy pokój dwuosobowy ze śniadaniem, z widokiem na morze. Od morza dzieli nas tylko uliczka i plaża. Oczywiście mamy ochotę na kąpiel i popływanie sobie w morzu, ale zarówno temperatura wody jak i powietrza studzi nasze chęci. Więc nie pozostaje nam nic innego, jak tylko spacer wzdłuż wybrzeża. To też dobre przed snem, a pokoju jest prysznic…