Rano pakowanie, zdawanie jachtu. Żegnamy się z większością naszej grupy i w sześć osób jedziemy na południe. Do Dubrownika. Po drodze wstępujemy na moment do Sibenika, Primosten oglądamy z góry, zajeżdżamy do Trogiru. Ten wita nas deszczykiem, a w zasadzie upierdliwą mżawką. Nie przeszkadza nam to zbytnio i udajemy się wprost do starej części położonej na wyspie, a połączonej z lądem mostem. Spacerek nadmorską promenadą obsadzoną palmami i, by przeczekać deszcz i posilić się, wstępujemy do restauracji. Zamawiamy tutejsze potrawy, a ja zażyczyłem sobie zupę z langustynki. Bardzo smaczna, mogę polecić. Deszcz nie ma zamiaru ustać, więc nie pozostaje nam nic innego jak polubić go i zwiedzać dalej. Wstępujemy do twierdzy, by rozglądnąć się po mieście z wysokości jej murów. Kręcimy się urokliwymi wąskimi uliczkami i pora grać wsiadanego. Mamy w końcu ściśle wytyczoną trasę i ograniczony czas - ruszamy dalej do Dubrownika. Wybieramy drogę nadmorską - jedziemy Riwierą Makarską. Mamy zamiar podziwiać tutejsze widoczki. Srodze się zawodzimy - deszcz przechodzi w ulewę i ta trwa aż do Dubrownika. Ale się naoglądaliśmy...