Geoblog.pl    Byniek    Podróże    Chiny 2009    Rejs po rzece Li.
Zwiń mapę
2009
30
paź

Rejs po rzece Li.

 
Chiny
Chiny, Yangshuo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11594 km
 
Rano na przystań Zhujiang. Ładujemy się na płaskodenne stateczki, które mają nas przewieźć do Yangshuo. Ale najważniejsze jest to, co mamy oglądać po drodze - krajobrazy usiane setkami wzgórz w kształcie wysmukłych stożków, zaokrąglonych u szczytu. Wszelkie odcienie zieleni - od wypłowiałej na łąkach, soczystej ryżowych upraw do wpadającej czasem w brąz na wzgórzach. Widoki niezapomniane! Mógłbym tak płynąć tędy do wieczora. Rzeka Li jest obecnie dość wąska, wyschnięta - czasami szorujemy dnem statku o kamienie. W niektórych miejscach wydaje się, że nie płyniemy rzeką, ale jedziemy lądem - za burtą prawie nie widać wody, tak jest wąsko! Na górnym pokładzie bezustanny trzask migawek. Z Guilin płynie cała flotylla statków. Po dotarciu do celu, po południu, statki wrócą do Guilin. Przy tym poziomie wody jest niewiele miejsc, gdzie obecnie mogłyby się wyminąć.

Każdy ze stateczków ma na rufie kuchnię. To tu przygotowują dla nas posiłki. Wygląda to trochę hardcorowo. Mamy tylko nadzieję, że wodę do gotowania nie czerpią zza burty. Bo zmywanie to jednak chyba w tej wodzie... Pałaszujemy nasz obiadek w całości. Oczywiście nie zabrakło owoców morza. Niektórzy, widząc kuchnię, rezygnowali. Chyba niepotrzebnie.

Kwaterujemy się w Yangshou. Wynajmujemy pojazd - wydłużonego melexa - i wspólnie z dwójką znajomych i przewodnikiem chińskim jedziemy oglądać chińską wieś. Niezbyt daleko, może kilkanaście kilometrów za miastem. Zabudowania, ich wygląd diametralnie różny od dotychczas spotykanych. Miejsce betonu, stali, szkła zajmują suszone na słońcu gliniane cegły, konstrukcje drewniane i w najlepszym przypadku z cegły wypalanej. Za drobnym "bakszyszem" (20Y) jakaś babinka wpuszcza nas i oprowadza po swoim domu. Szok. Kuchenka - jakaś puszka metalowa o wysokości może 60cm, średnicy 30cm z wyciętym z boku otworem na "opał", którym są wyschnięte patyczki o grubości może połowy najmniejszego palca. Oczywiście pomieszczenie bez komina. Szafę czy może garderobę stanowi zawieszony u sufitu drewniany drąg, na którym widać kilka sztuk odzieży. Łazienka, pralnia i zlew - to następne niezadaszone pomieszczenie. Woda bieżąca z ręcznej pompy. Kolejne pomieszczenie to coś w rodzaju pokoju gościnnego - króluje kolorowy telewizor, nad nim ołtarzyk, jeszcze jakaś drewniana ława, przedpotopowy stolik na obciętych nogach i kilka malutkich stołeczków. Sypialnia to dwie drewniane prycze. Oświetlenie - energooszczędne - żarówka chyba 10 watowa. Jeszcze tylko coś w rodzaju stodoły połączonej ze spiżarnią - to kolejny "pokój". A na zewnątrz chlewnia jakieś 2 x 4m. W niej jedna maciora i jakiś prosiak. A właścicielka szczęśliwa. Jak to niewiele potrzeba do szczęścia! Ciekaw jestem, co wyrzucimy do śmieci po powrocie do domu?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-12-08 06:38
Dwa obrazy : piękno gór i biedny dom - skrajności ... warte zobaczenia .
 
Byniek
Byniek - 2011-12-09 13:25
Tak byłem zaskoczony oglądając ten dom na wsi, że zapomniałem o robieniu zdjęć. W zasadzie wszystkie zdjęcia zrobiła żona. Ja podziwiałem Chinkę, która cała szczęśliwa chwaliła się swoim dobytkiem, domem, wnukami. A ja się zastanawiałem, czy dałbym radę tak żyć dłużej niż dzień - dwa...
 
 
zwiedził 20.5% świata (41 państw)
Zasoby: 270 wpisów270 219 komentarzy219 3239 zdjęć3239 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróżewięcej
17.11.2018 - 06.12.2018