Okrętujemy się na pływadle. Nazwa - MS Fortune - obiecująca. Dzikim fartem trafia się nam jedna z dwóch najlepszych kabin - pierwsza od dziobu na prawej burcie, z wyjściem na dość spory pokład dziobowy przeznaczony właściwie dla tych dwóch kabin. Ekstra! Na zmianę filmujemy lub pstrykamy fotki z naszego pokładu lub wchodzimy na sun deck i stamtąd podziwiamy widoki. Liczyliśmy na to, że tama Trzech Przełomów nie będzie jeszcze gotowa, a właściwie, że woda nie osiągnie jeszcze ostatecznego wysokiego poziomu. Niestety. Chińczycy się pospieszyli. Woda spiętrzona na jakieś 120m, co miało być zalane i zatopione to zostało. Otaczające nas góry są przez to niższe dla nas o te ileś - tam metrów. Ale i tak pięknie.Cumujemy przy pomoście w mieście duchów - Fengdu. Wspinamy się po schodach wzdłuż których ustawiono rzeźby wszelakich demonów. Miasto słynie z tego, że rzekomo było siedliskiem duchów i diabłów. Jeszcze świątynia króla piekieł, pagoda, z której roztacza się widok na Jangcy i okolice. Na jednym zboczu potężna betonowa głowa, która ma stać się hotelem i powrót na statek. Płyniemy dalej (noc i dzień) do trzech przełomów Jangcy. Jeszcze tylko wieczorem pokaz tańców w wykonaniu załogi statku i można spać.