Jesteśmy! Cieplutko w porównaniu z temperaturą w Warszawie. Autobus zawozi nas do hotelu Beijing King's Joy Hotel. Meishi Street 81, Xuanwu District. Położenie wyśmienite, blisko (można dojść na piechotę!) Placu Tiananmen, niedaleko od Zakazanego Miasta. Szybki prysznic - i "na miasto"! W pobliżu znajdujemy sympatyczną uliczkę, w którą od razu się zapuszczamy. Kolorowy zawrót głowy. Czerwień i żółty kolor królują. Uliczka odmienna od wszystkich jakie do tej pory oglądaliśmy w Europie. Mnóstwo ludzi, gwar, zapachy z otwartych "barów", handel na chodnikach, ulicach, w czymś co określiłbym mianem garażu. Nawołujący nas sprzedawcy, próbujący wcisnąć nam swoje dobra. Cheap, good prise - to najczęściej słyszane słowa. Próbujemy swoich sił i zdolności handlowych przy zakupie czerwonej książeczki Mao wydanej po chińsku i angielsku. Z początkowej ceny 70 juanów zjeżdżamy do 10. Chyba nie najgorzej, ale skoro za taką cenę kobitka zgodziła się nam sprzedać, wnioskujemy, że i tak na tym musiała nieźle zarobić. Wracamy do hotelu, obiadek. I wypad na osławiony Plac Tiananmen. Plac ogrodzony, pilnowany przez milicjantów. Każdy z wchodzących musi przepuścić swój plecak czy torbę przez urządzenie skanujące jak na lotnisku. Plac ogromny, robi wrażenie. Tłumy zwiedzających giną na jego obszarze. Olbrzymie telebimy sławią potęgę Chin i przywódców. W oddali widzimy pierwsze zabudowania Zakazanego Miasta. Za szeroką (chyba z 8 pasm w jedną stronę) ulicą, nad bramą portret Mao. Podobno waga jego to 3500kg. Portretu, nie Mao. Wzdłuż jednego z boków ustawione wielkie kolumny obrazujące na swych bokach mniejszości narodowe (coś około 50). Wracamy do hotelu, ale postanawiamy jeszcze powałęsać się po okolicy. Znajdujemy ulicę Qianmen - luksus, przepych i styl zachodni. Sklepy najznamienitszych marek światowych. Czysto. Bardzo czysto. Co chwilę widzimy sprzątających, którzy zamiatają każdy wyrzucony papierek, niedopałek, śmieć. Kolorowo, reklamy, lampiony, barwne tłumy spacerujących bez celu lub w sobie tylko znanym celu przedstawicieli chyba każdego państwa. Na dziś starczy wrażeń.