Pobudka wcześniej, bo już o 7.00 zasiadamy do śniadania. Pakujemy się i ruszamy. To znaczy chcemy ruszyć, ale peugeot odmawia dalszej współpracy. Jakoś nas to nie bawi. Coś tam poruszałem, powciskałem, wymamrotałem jakieś zaklęcia/przekleństwa, których nie powinny słuchać dzieci i chyba przemówiłem mu do rozsądku. Odpalił i ruszył! Pierwsze kilometry do autostrady biegną ospale. Nie ze względu na temperaturę, ale na dziury w drodze. Dopiero na autostradzie „rozwijam skrzydła”. Dochodzę do wniosku, że te 100km/h to tylko zalecana prędkość. Nie rzadko licznik pokazuje mi prędkość dozwoloną na autostradach w Polsce… I dzięki temu docieramy do Hawany w niecałe 4 godziny. Jedziemy prosto do twierdzy Castillo de los Tres Reyes del Morro. Tylko ja decyduję się obejść twierdzę – reszta pozostaje na zewnątrz. Mury robią wrażenie – grube w niektórych miejscach na kilka metrów miały wytrzymać ostrzał z armat atakujących okrętów. Poza tym widoki ze szczytu zachwycające. Cała Habana Veja, Malecon, port. Tylko temperatura powalająca – w cieniu 32 stopnie. Decydujemy się zobaczyć muzeum Hemingwaya - Finca Vigia w południowo – wschodniej części Hawany (zjazd z A2 na Calzada de Guines w dzielnicy San Francisco de Paula). Warte zobaczenia. Wejście (wjazd) 6 CUC od osoby. Wracamy do Starej Hawany tunelem pod zatoką. Podjeżdżamy do naszej zarezerwowanej casa, wyładowujemy bagaże uzgadniamy ceny (uuujj!) 30 CUC za jeden i 35 CUC za drugi pokój, 5 CUC za śniadanie od osoby i pustym samochodem jedziemy na cmentarz Colon. Tu chcą nas sczyścić po 6 CUC od twarzy, ale uznajemy że nie damy tyle. Oglądamy od głównej bramy wejściowej i w tył zwrot. Jeszcze parkingowy wymownym gestem daje nam znać, że mu się należy 1 CUC i bierzemy kierunek na Plac Rewolucji, gdzie jeszcze wczoraj trwały uroczystości związane z pogrzebem Fidela. Zbliża się 16:00 i zarazem pora oddania auta do wypożyczalni. Po drodze tankowanie na raty. Boimy się, by nie przelać znów paliwa i jak się okazuje do stanu „full” brakuje nam jednej kreski. Nie wracamy. Dopłacimy za brak paliwa. Mamy oddać w filii znajdującej się w budynku Muzeum Rewolucji, ale tu tłumaczą nam, że musimy jechać do hotelu Sevilla. Na szczęście to niedaleko! Gostkowi w wypożyczalni najdłużej schodzi na uporządkowaniu biurka, by położyć na nim dokumenty naszego auta. Po krótkim przestudiowaniu przez niego papierów idziemy do samochodu. Szybkie sprawdzenie bagażnika, koła zapasowego, kluczy, poziomu paliwa i spisanie stanu licznika. Dopłacam 7 CUC za paliwo. Przejechaliśmy łącznie 3.711km. W 18 dni. Czy to dużo? Jeszcze jego i mój podpis na dokumentach i rozstajemy się z autkiem i kolesiem. Troszkę żal… To mówi, że coś się już kończy… Spieszeni wracamy do swojej kwatery i zaraz wyruszamy do centrum Starej Hawany, w okolice Kapitolu. Wstępujemy, a raczej wspinamy się do Włoskiej Restauracji, położonej na 3 najwyższym poziomie (trzy restauracje, jedna nad drugą) i tu po długich deliberacjach zamawiamy ropa viecha, pescado i zestaw 3 lub 4 mięs, do tego dodatki, ryże, fasolki... Ten skromny obiadek trwa jakieś 2 godziny. Pewnie z okładem. Ciężsi o spożyty w niemałym trudzie posiłek, a lżejsi o 24 CUC postanawiamy spalić nadmiar przyswojonych kalorii podczas spaceru po Hawanie. Chyba niewiele to nam dało. Wracamy "na chatę" i spać.
NOCLEG i ŚNIADANIE:
Yaquelin; Pena Pobre 52, Apto. 9; Habana y Aguiar; Habana Vieja, Cuba. Tel. +5378015161; E-mail: yaquihouse@gmail.com.