Geoblog.pl    Byniek    Podróże    Azja południowo - wschodnia 2011    Singapur
Zwiń mapę
2011
03
lis

Singapur

 
Singapur
Singapur, Singapore
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13121 km
 
Leniwie wstajemy po 8 i po śniadanku wyruszamy do Little India. Wydaje się o wiele większe niż odpowiednik w KL, ale również i „trochę” droższe. Barwne, głośne, przesycone egzotycznymi zapachami. Włóczymy się po uliczkach zaglądając do sklepików wypełnionych mieniącymi się złotem towarami. Zaglądamy do indyjskiej świątyni, przepełnionej zarówno modlącymi się jak i fotografującymi jej wnętrze turystami. Ani jedni ani drudzy nie zwracają na siebie uwagi, traktując się jako obiekt godny uwiecznienia na fotce bądź jak powietrze. Wpadamy na lunch do restauracyjki serwującej potrawy na liściu bananowca, które na indyjską modłę konsumujemy bez użycia sztućców, wykorzystując za to wszystkie palce prawej ręki. Początkowo idzie nam to niewprawnie, ale z każdym kęsem udoskonalamy sztukę jedzenia. Podano nam kurczaka pieczonego (w kawałkach), jakieś grzybki, sosy, ryż przyrządzony na dwa sposoby (jeden z krewetkami), soki, herbatę. Mycie „sztućców” i przemieszczamy się do Chinatown. Dużo porządniejsze i czystsze niż to w KL – widać cywilizację! Zwiedzamy świątynię Buddha tooth relic temple. Cztery piętra, na dachu ogród z największym na świecie „młynkiem” modlitewnym i w pawilonie 10.000 Buddów. Na jednym z pięter znajduje się kaplica relikwii zęba świętego Buddy (moje wolne tłumaczenie: sacred buddha tooth relic chapel). Złoto, złoto i jeszcze raz złoto oraz zakaz fotografowania. Poniżej Muzeum Kultury Buddyjskiej z artefaktami z całego buddyjskiego świata, a jeszcze niżej Manjushri Hall, gdzie właśnie odbywało się jakieś spotkanie (obrady) i gdzie kolejny raz poczuliśmy się jak na chińskim kazaniu…

Wpadamy do Maxwell Food Center na zaspokojenie pragnienia. Sok z trzciny cukrowej, mango i dragon fruit. Napojeni kontynuujemy przechadzkę po Chinatown, zaopatrując się w stosowne t-shirty z nadrukiem Singapore i inne, jak dla mnie „odpustowe nieprzydasie”. Trudno, jakoś to przeżyję. Chyba. Zaczyna zmierzchać, więc kierujemy się do domu, z zamiarem wcześniejszego położenia się spać, by jutro móc wstać prawie skoro świt.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 22% świata (44 państwa)
Zasoby: 292 wpisy292 227 komentarzy227 3666 zdjęć3666 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróżewięcej
07.10.2024 - 12.10.2024
 
 
11.05.2024 - 24.05.2024
 
 
17.11.2018 - 06.12.2018