Na początek - oglądanie Wielkiej (bo jakże by inaczej) Tamy Trzech Przełomów. Wyokrętowanie. Niezbyt rośli Chińczycy ładują na swoje nosidełka po sześć walizek, każda mniej więcej ważąca 20kg. Chłopaki mogą jechać na olimpiadę - medale w wyciskaniu mają zapewnione.
Aby dostać się na teren tamy, trzeba przejść przez bramki, jak na lotnisku. Autobusy, busy i inne pojazdy też podlegają odrębnej kontroli, bez pasażerów. Jak widać hasło: "kontrola najwyższą formą zaufania" trafiło tu na podatny grunt. Tereny przy tamie przystosowane do obsługi tysięcy zwiedzających. Na parkingach setki autokarów z klientelą z całego świata, choć przeważają tubylcy.
W pewnym momencie zaskoczenie - spotykamy przemiłą parę Australijczyków, poznanych kilka dni wcześniej w pociągu relacji Pekin - Xi'an! Jakie te Chiny małe! Spędzamy ze sobą kilka chwil, gdyż John i Dell zaraz jadą dalej.
Widok potężnej zapory, olbrzymiego zespołu śluz zapiera dech w piersiach. Mają czym się pochwalić Chińczycy. Kończymy oglądanie i jedziemy do Wuhan. Tu śpimy w Yushang Business Hotel.